Jakie są korzyści z praktyki wdzięczności?
W ubiegłym roku dowiedziałam się o ćwiczeniu polegającym na codziennym wieczornym lub porannym wypowiadaniu (zapisywaniu) listy wszystkich rzeczy, za które jest się wdzięcznym tego konkretnego dnia.
Jak w przypadku wszystkich metod autor zapewniał, że po 21 dniach czynność ta stanie się nawykiem i będziemy ją wykonywać odruchowo.
Na moje codzienne listy wdzięczności przeznaczyłam oddzielny zeszyt.
Po kilku dniach skrupulatnego zapisywania odkładałam tą czynność na kolejny dzień, kolejny tydzień i tak mimo wielu podejść i prób rozpoczęcia nie udawało mi się dotrwać do 21 dnia ćwiczenia.
Z uwagi na to, iż jestem głęboko przekonana o wadze wdzięczności i jej niesamowitym wpływie także na poczcie obfitości i dobrostanu nie rezygnowałam i co jakiś czas podejmowałam wyzwanie.
Jak w przypadku wszystkich metod autor zapewniał, że po 21 dniach czynność ta stanie się nawykiem i będziemy ją wykonywać odruchowo.
Na moje codzienne listy wdzięczności przeznaczyłam oddzielny zeszyt.
Po kilku dniach skrupulatnego zapisywania odkładałam tą czynność na kolejny dzień, kolejny tydzień i tak mimo wielu podejść i prób rozpoczęcia nie udawało mi się dotrwać do 21 dnia ćwiczenia.
Z uwagi na to, iż jestem głęboko przekonana o wadze wdzięczności i jej niesamowitym wpływie także na poczcie obfitości i dobrostanu nie rezygnowałam i co jakiś czas podejmowałam wyzwanie.
Zeszyt wdzięczności, codzienna lista, ćwiczenie, skrupulatność, cierpliwość, wytrwałość i nic....
Dokładnie drugiego stycznia tego roku kupiłam piękny, nowy kalendarz na tyle duży, by wpisywać codziennie moją listę. Sam proces wybierania odpowiedniej agendy był bardzo staranny. Kalendarz musiał mieć nie tylko ładną, wyróżniająca się okładkę, ale także odpowiednio dużo miejsca na codzienne zapiski.
Kiedy wreszcie odpowiedni kalendarz trafił w moje ręce a ja wieczorem, odruchowo napisałam zdanie: Dzisiaj jestem wdzięczna za...." rozpoczął się mój proces wdzięczności, który trwa nieprzerwanie już ponad trzech miesięcy.
Im jestem uważniejsza tym więcej niespodziewanie miłych rzeczy mi się przydarza. A to ktoś przepuści mnie w kolejce na poczcie, czy w supermarkecie, a to jakiś miły kierowca zatrzyma się przed przejściem, tak bym spokojnie mogła przejść na drugą stronę. Przykłady można mnożyć.
Fakt jest taki, że im więcej dobra zauważam, właśnie w takich drobnych gestach, tym więcej go się dzieje wokół mnie, Zupełnie tak, jakby dobro przyciągało dobro i jedno mnożyło się przez drugie. To wspaniale móc obserwować i uczestniczyć jednocześnie w tym niezwykłym procesie. Dlatego zapraszam i Was do uczestnictwa w tym niesamowitym łańcuchu przyczynowo-skutkowym i czerpania z niego jak najwięcej poprzez okazywanie swojej wdzięczności i dobroci.
Fot. E-kartki.pl
Chyba założę sobie taki zeszyt :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie musi być ładny, taki, który będziesz z przyjemnością brała do ręki :)
UsuńZawsze przywiązywałam uwagę do zeszytów, jakie kupowałam - musiałam je lubić, musiały mi się podobać :)
UsuńJak już masz ten nawyk, to teraz przyda się drugi: codziennie rano, zanim wstaniesz zastanów, co dobrego się dzisiaj wydarzy, na co się już możesz cieszyć :-)
OdpowiedzUsuńPopieram :). I od razu świat ma inne barwy.
UsuńWolę być zaskakiwana tym co przynosi dzień :) Ale być może kiedyś zacznę stosować i tą technikę ....kto wie, Dzięki za podpowiedź Dawidzie :)
UsuńBardzo podobają mi się tego rodzaju inicjatywy. To tak jak projekt 100 happy days gdzie w codziennych zdjęciach szukamy piękna.
OdpowiedzUsuńBo życie jest fajne, tylko my tego nie zauważamy, skupiamy się najczęściej na tym co nas boli. A tego rodzaju akcje pozwalają spojrzeć na tę pozytywną stronę życia :)
Zastanawiałam się nad wzięciem udziału w 100happydays, ale robienie zdjęć nie jest moją mocną stroną, o czym wiedzą wszyscy czytelnicy tego bloga :D. Liczę na to, że inicjatywa zostanie poszerzona o jakieś inne formy promocji własnego zadowolenia.
UsuńNo tak, jeśli by się bardziej zastanowić, to rzeczywiście, po czasie beda nas cieszyc nawet małe rzeczy, ktore nam sie przytrafił. Myślę, ze jest to dobry pomysl prowadzic taki dzienniczek, moze i ja tez sprobuje ;)
OdpowiedzUsuńWarto, bo jak śpiewała Sylwia Grzeszczak " ...cieszmy się z małych rzeczy, bo wzór na szczęście w nich zapisany jest..."
UsuńSłyszałam o takiej metodzie, ale przyznam, że nigdy nie próbowałam. :)
OdpowiedzUsuńJa, z uwagi na mój czas bez słodyczy, często jestem wdzięczna za to, że nie uległam pokusie zjedzenia jakiegoś kuszącego batonika, czy cukierka.
UsuńBardzo ciekawe! Spobuje:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Polecam :) O wdzięczności będę mówić więcej już 13 maja podczas webinaru, na który już teraz zapraszam! :)
UsuńPodoba mi się ! Na pewno uświadomiło by nam to ile fajnych rzeczy nas spotyka codziennie których nie zauważamy :)
OdpowiedzUsuńTaka chwila zastanowienia i skupienia pozwala się zdziwić i uznać, że ma się naprawdę fajne życie.
UsuńTo naprawdę bardzo fajny pomysł.
OdpowiedzUsuńA ja bym dołożyła jeszcze jedną perełkę - wybaczać ludziom.
Nie nosi się wtedy złości w sobie....
Wybaczanie, piękny, wielki temat...
UsuńJuż kiedyś o tym słyszałam, ale póki co sama nie sprawdziłam jak to jest w praktyce :)
OdpowiedzUsuńKiedy będziesz gotowa, na pewno postanowisz popraktykować :)
Usuń