Często piszę o świadomej obecności, o byciu w prawdzie danego momentu o życiu chwilą.
Mówię tez o tym w czasie moich warsztatów, gdyż uważam, że jest to niezwykle pożądany stan, którego bardzo łatwo nie doświadczać na co dzień.
Ostatnio przydarzyła mi się pewna sytuacja będąca inspiracją do napisania tej notki.
Wybrałam się na koncert mimo napiętego grafiku rzeczy ważnych, super ważnych i niezmiernie ważnych do zrobienia. Cała ta skrupulatnie zaplanowana lista tak mnie obciążyła, iż czułam potrzebę odstawienia jej na chwilę na bok i zajęcia się czymś innym. Przyjemniejszym i bardziej "duchowym".
Mimo zadań do wykonania na wczoraj wybrałam się na koncert, w czasie którego z ciekawością obserwowałam co się działo w mojej głowie.
Z jednej strony bardzo chciałam w pełni uczestniczyć w wydarzeniu kulturalnym i zwyczajnie dobrze się bawić. Z drugiej strony mój wewnętrzny Sekretarz przypominał mi o tym co mam zrobić... i na kiedy powinnam to wykonać.
Co chwilę łapałam się na tych pochłaniających mnie bez reszty myślach.
W pewnym momencie koleżanka, która stała obok zwróciła mi uwagę, że jako jedyna klaszcze do utworu, którego wszyscy słuchają w ciszy... Było to dla mnie mocnym przebudzeniem.
Co z tego, że ciałem byłam na koncercie, skoro moje myśli bezustannie krążyły gdzie indziej. Nie kodowałam i nie odbierałam nawet w 50% bodźców przychodzących do mnie tej konkretnej chwili. Po skończonym występie nie potrafiłam wymienić tytułów nawet połowy zagranych utworów. Nie cieszyłam się pięknem muzyki na żywo. Byłam cały czas przy swoich planach i zadaniach do wykonania. Tak naprawdę nie wyszłam ani na chwilę z mojej pracowni.
Jak często takie sytuacja dzieją się w Twoim życiu?
Jak często zauważasz, że nie żyjesz swoim życiem w pełni możliwości i okazji, które są Ci dane?
Fot. www.georgiatoons.com
I człowiek staje się niewolnikiem...
OdpowiedzUsuńMasz rację Marto, jest w tym coś ze schematu zniewolenia umysłu....
UsuńBardzo często tak mam, takie poczucie bycia w ciągłym niedoczasie. Robię coś i myślę o czymś innym co już czeka albo co miało być i jest spóźnione. Takie stanie jedną nogą tu, jedną tu. Bez możliwości totalnego odcięcia się...
OdpowiedzUsuńTrudno się "odciąć" w takich sytuacjach, aczkolwiek warto, gdyż pozwala to w pełni być w danej sytuacji, a nie przeżywać ją tylko na przysłowiowe pół gwizdka.
UsuńWniosek z tego taki, że raczej lepiej jest zrobić to coś pilnego, co siedzi nam w głowie, żeby móc być tu i teraz w innych czynnościach. Ja mam tak zawsze, że muszę dokończyć to co naprawdę istotne, bo inaczej mózg nie daje mi spokoju. Inaczej nie potrafię. Jeśli chodzi o pracę zawodową to udało mi się uspokoić się na tyle, że zamykając za sobą drzwi mówię: trudno, zrobię to jutro z samego rana - robota nie zając, nie ucieknie, i tak nikt mnie nie nagrodzi za świetny czas wykonania. Ale ja pracuję w budżetówce, a gdybym była sama swoją szefową to nie wiem, jak by to było :)
OdpowiedzUsuńByło jakieś takie przysłowie, którego teraz nie pamiętam, ale które świetnie pasowałoby do twojego wniosku, o tym, że lepiej na początku zrobić rzeczy pilne, by w pełni cieszyć się tym, co przynosi dzień.
UsuńCzasem zdarza mi się bujać w obłokach, choć częsty kontakt z ludźmi powoduje, że muszę trzymać pion.
OdpowiedzUsuńNajczęściej uciekam w samochodzie i....ubikacji.
W aucie - niedobrze, bo znika mi droga, ale na szczęście do pracy mam bardzo blisko.
W WC....hm....sama tego nie rozumiem - wchodzę i....znikam - jestem zupełnie w innym miejscu, a ruchy wykonuję mechanicznie, na pamięć.
Dlaczego znikam akurat w takim miejscu? Hm...
Ciekawy jest podświadomy wybór tych dwóch przestrzeni, jako miejsc do ucieczki w świat myśli. Czy zastanawiałaś się kiedyś nad przyczynami takich lokalizacji?
UsuńKiedyś miałam tak często.. siedziałam w jednym miejscu, ale myślami byłam w zupełnie innym - i już analizowałam co muszę zrobić, ile mam jeszcze zajęć itd. Obecnie staram się myśleć o tym co jest tu i teraz i nie planować za dużo, nie martwic się na zapas.
OdpowiedzUsuńJa też się staram, ale jak pokazuje przytoczona przeze mnie historia, mam jeszcze sporo do rozwoju w tym obszarze :). Powodzenia!
Usuńczęsto tak się zdarza że człowiek jest mocno zamyślony. Ja to zauważam wracając do domu z pracy lub rozmawiając czasem z koleżankami z roboty. Niby słuchają ale widzę że myślami są zupełnie gdzie indziej. Mi się to nie zdarza na co dzień, ale w stresującym okresie coraz częściej :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, stres ma bardzo duży wpływ na częstotliwość takich sytuacji. Im bardziej jesteśmy odprężeni i zrelaksowani tym łatwiej jest nam pozostać kontakcie z chwila obecną.
Usuń