Coraz więcej ludzi zaczyna przywiązywać
wagę do tego co konsumuje.
Często produkty eko, lub bio, mimo wyższej ceny zwracają uwagę i przyciągają osoby pragnące odżywiać się w sposób bardziej naturalny. Unikać nawozów sztucznych, polepszaczy, barwników itp itd.
Nie jestem dietetykiem, więc nie będę pisać o długotrwałych skutkach dostarczania swojemu organizmowi tego typu substancji. Często produkty eko, lub bio, mimo wyższej ceny zwracają uwagę i przyciągają osoby pragnące odżywiać się w sposób bardziej naturalny. Unikać nawozów sztucznych, polepszaczy, barwników itp itd.
Mój mózg udał, że nic się nie dzieje. Mój brzuch nie dał
się jednak oszukać. Już po kilkudziesięciu minutach dosłownie wiłam się,
w szponach tak niesamowicie silnego bólu, że teraz gdy to piszę
przychodzi on do mnie w bardzo wyraźnym wspomnieniu.
Męczyłam się tak przez 6 godzin, żadne krople, zioła,
nawet chemiczne lekarstwa nie pomagały. Musiałam odwołać wszystkie sesje
i spotkania, bo nie byłam w stanie normalnie funkcjonować.
Co spowodowało, że zmarnowałam jeden dzień swojego życia?
Czy winę za całe zajście ponosi sklep, który sprowadził i sprzedaje chemicznie nawożone produkty?
Czy winę ponosi rolnik, który nie wiadomo czym pryska swoje warzywa?
Łatwo
byłoby obciążyć winą wszystkie powyższe czynnik i wybielić się przed
sobą i przed światem. Nie zrobię tego jednak, bo wiem doskonale, że te
czynnik nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za stan mojego żołądka .
Gdybym świadomie podeszła do zakupów nie kupiłabym papryki w styczniu.
Gdybym posłuchała głosu swoich zmysłów: smaku i zapachu, nie zjadłabym ani kawałka sztucznie wyhodowanego warzywa.
Gdybym świadomie i rozsądnie podeszła do tematu mojej zachcianki uniknęłabym tego wszystkiego.
Czy Ty zawsze świadomie dokonujesz wyborów?
Czy słuchasz, tego co mówi twoje ciało?
Czy może zdarza Ci się robić coś bezwiednie, z przyzwyczajenia?
Podziel się swoimi doświadczeniami!
Paprykę możesz powąchać, marchew też, ale na innych produktach bezwzględnie należy czytać etykiety. I jeszcze wiedzieć, co z tej gmatwaniny nazw jest szkodliwe...
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekaw kolejnych części cyklu :-)
Niestety bez wnikliwej wiedzy na temat produkcji, bo obecnie trzeba to już nazwać produkcją, warzyw sama znajomość symboliki etykietowej nie wystarczy.
UsuńDzięki, kolejny wpis już dzisiaj --- zapraszam!
Ja staram sie jeść jak najwięcej zieleniny :)
OdpowiedzUsuńOd ponad 10 lat nie jem mięsa i taka sytuacja mnie jeszcze bardziej przeraża, tym bardziej, ze widzę jasne sygnały prowadzące do zubożenia mojej diety.
UsuńI wydaje się, że jest to najlepsze podejście. Jednak mam wątpliwości co do jakości tych sałat i ziół, jakie dostępne są zimą. Czy nie są zanieczyszczone środkami ochrony roślin? Czy nie są przenawożone? Moja papużka falista zdechła po zjedzeniu bazylii, takiej kupionej w sklepie spożywczym, w doniczce. Ale z drugiej strony, nie dajmy się zwariować.
UsuńRacja, nie dajmy się zwariować. Chociaż o tej sklepowej bazylii również słyszałam ciekawe historie. Podobno folia, którą zwykle opakowane są doniczki, oraz roślinki, jest nasączona jakimś substancjami mającymi na celu utrzymanie bazylii w doskonałym stanie. Coś w tym może być, gdyż kiedyś, gdy jeden jedyny raz, kupiłam taką bazylię i wyjęłam z folii musiałam się z nią pożegnać w przeciągu dwóch dni.
UsuńHmm, nigdy nie powiązałam tego z folią, ale faktycznie tak jest, że jak folię ściągam, a robię to notorycznie, to jakiejkolwiek zieleniny bym nie miała, to ona po 1-2 dniach pada. A w sklepie przecież stoją i stoją...
UsuńTak jak pisałam, jest to odkrycie zasłyszane, ale bardzo prawdopodobne. Masz rację, ze dotyczy nie tylko bazylii, ale także innych zieleninek w folii.
Usuń